Uczestnicy - dwaj detektywi, świadek, ofiara, przestępca, wspólnik przestępcy, niewinny.
Potrzebne - rodzina z poczuciem humoru :)
Zaczęło się od tego, że wspomniałam chłopcom w trakcie obiadu, że tato ugotował smaczną zupę. Następnie puściliśmy im bajkę Sherlock Holmes. Zapytałam, czy chcieliby pobawić się w detektywów. I tak zaczął się nasz warsztat.
Pierwsza wskazówka - "Porwałem Mateusza". Taką kartkę chłopcy odnaleźli na stole. O Mateuszu jeszcze na pewno usłyszycie, bo jest nowym członkiem naszej rodziny :) I pierwsze wnioski - to musiał być mężczyzna.
Zaczęło się poszukiwanie śladów.
Okazało się, że na tarasie ktoś zostawił ślady błota.
Poszukiwania przeniosły się do ogrodu.
Odkrycie Mateusza w garażu nie sprawiło większego trudu.
Ale zagadka jego zniknięcia pozostawała nie rozwiązana. Rozpoczęto śledztwo. Najpierw zostałam poproszona o próbkę pisma. Ponieważ ł i a się różniło zadano mi szereg pytań dotyczących tego co robiłam godzinę temu.
" Gotowałam zupę" - stwierdziłam, ale chłopcy dokładnie zapamiętali, że
zupę gotował tata. "A rzeczywiście, suszyłam wtedy włosy". Chłopcy
postanowili przesłuchać całą rodzinę. Tata ulotnił się do pracy, więc
wyruszyliśmy do dziadków. Kacper postanowił popracować nad kamuflażem. "Schowam się za parasolką " - powiedział.
Przechodząc przez kotłownię Kuba zauważył, że ktoś odłupał zaschnięte błoto z jego butów. To było dokładnie takie samo błoto, jakie znaleźli wcześniej na tarasie. Hm .... zamyślili się detektywi.
Przesłuchanie okazało się najzabawniejszym elementem dnia. Najpierw dziadzio stwierdził, że przez dwie godziny zakładał światło na tarasie, ale widział jak babcia zacierała ślady błota :)) Babcia krztusząc się ze śmiechu powiedziała, że ona cały poranek sprzątała w domu i rzeczywiście strząsnęła błoto z tarasu, bo nie lubi nieporządku, ale dziadzio kazał jej położyć błoto z powrotem. To zachowanie dziadzia zastanowiło detektywów i tak stał się podejrzanym nr. 1.
Dziadzio zeznał, że on tego nie zrobił, ale jest świadkiem tego
zdarzenia. Nie może jednak zeznawać, bo sprawa dotyczy członka jego
najbliższej rodziny. "Najbliższej" - wykrzyknął Kuba (jakby podejrzanych
było ze stu) - " to musi być Twoja żona albo córka" :). Babcia
stanowczo zaprzeczyła udziałowi w tej zbrodni, więc przyparta do muru
musiałam się przyznać. Ale chłopcy ciągle twierdzili, że musiałam mieć
wspólnika :) Dziadzio szybko zaczął się bronić, że on w tym palców nie
maczał.
To przelało czarę. "Palców ?" zakrzyknął Kuba - "Ale właśnie ktoś musiał zmoczyć palec i napisać list." Tu ja już pękałam ze śmiechu. Dziadek stanowczo zaprzeczył i wtedy Kuba przypomniał sobie, że mówiłam o suszeniu włosów. "Acha, musiałaś też suszyć kartkę. To byłaś Ty." Zgadł nawet, że pisałam nie palcem a pędzelkiem, bo ślad był węższy. A wspólnikiem był oczywiście tato :)
Podsumowanie śledztwa:
świadek - dziadzio, ponieważ widział jak rozrzucałam błoto na tarasie
niewinna - babcia, przypadkowo sprzątała ślady nic nie wiedząc o ukartowanej zbrodni
przestępca - mama, i tu usłyszałam wiele wyrazów uznania ze strony detektywów za spryt :)
wspólnik przestępcy - tata, to on przyniósł mi Mateusza z góry
A oto ofiara - Mateusz. Ale o nim napiszę wkrótce :)
To były najbardziej zabawne warsztaty dotąd :)
Bo cóż to w końcu jest logiczne myślenie? Wyciąganie wniosków na podstawie dostępnych faktów. Wymaga wysupłania ważnych informacji, ułożenia je w ciąg przyczynowo skutkowy. To nie są proste sprawy i aż dziw, że tak bardzo ignorowane przez szkołę. Serdecznie zachęcamy Was do zabaw logicznych. A więcej pomysłów na takie zabawy na związanych z projektem blogach.